Taki czas trudnej radości.
Za pełną radość poczytujcie sobie, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę rodzi wytrwałość. (Jk 1,2-3)
Łatwiej byłoby robić pieriestrojkę życiową w blaskach wizji uszczęśliwiającej, w zaciszu kaplicy, w towarzystwie Wisełkowej klubokawiarni po wdzięcznym szyldem: "Markowe Kawy". Łatwiej byłoby, gdyby nie wracały stare kłopoty, na które teraz trzeba wydobyć z serca nowe sposoby. A że serce ubogie, wszystkiego może się spodziewać tylko od Pana.
Toteż jest trudniej. Czasami tak, że po prostu człowieka skręca. Was także?
Na wielkie sprawy pozostaje tylko modlitwa i zaufanie, w tych codziennych - można przecież wychowywać swój dialog wewnętrzny. Co chyba jest w zasadzie wypełnieniem cytatu przytoczonego powyżej.
Więc w tych małych uciążliwościach, próbuję. Po pierwsze, trzeba zapomnieć o tych większych. Po drugie, znaleźć dobrą stronę medalu. Gdy dziś udaje mi się zawalczyć z sortowaniem prania, co kosztuje mnie godzinę, jaką miało zająć tłumaczenie artykułu, i pierwsza pralka zaczyna prać, okazuje się, że został odkręcony filtr. Dołem więc wylało się wszystko, co wlało się górą.
I wtedy lecę:
To dobrze, bo będę mieć umytą podłogę w łazience i całym przedpokoju.
To dobrze, bo przy okazji mam gratis dodatkowe mycie brodzących w potopie nóg, co wyrywa z niewyspania lepiej niż kawa.
To dobrze, bo jeśli znowu zalaliśmy mieszkanie sąsiadki z dołu, będzie można się szkolić z trudnej sztuki prowadzenia trudnych rozmów oraz błogosławienia tych, którzy nas prześladują.
I podejrzewam, że szczęście, to jest ten moment, kiedy wewnętrzny dialog leci w tym rytmie.
Czego sobie i Czytelnikom życzę,
Małgosia R.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz