środa, 14 września 2011

pełnia radości

Taki czas trudnej radości.

Za pełną radość poczytujcie sobie, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę rodzi wytrwałość. (Jk 1,2-3)

Łatwiej byłoby robić pieriestrojkę życiową w blaskach wizji uszczęśliwiającej, w zaciszu kaplicy, w towarzystwie Wisełkowej klubokawiarni po wdzięcznym szyldem: "Markowe Kawy". Łatwiej byłoby, gdyby nie wracały stare kłopoty, na które teraz trzeba wydobyć z serca nowe sposoby. A że serce ubogie, wszystkiego może się spodziewać tylko od Pana.

Toteż jest trudniej. Czasami tak, że po prostu człowieka skręca. Was także?

Na wielkie sprawy pozostaje tylko modlitwa i zaufanie, w tych codziennych - można przecież wychowywać swój dialog wewnętrzny. Co chyba jest w zasadzie wypełnieniem cytatu przytoczonego powyżej.

Więc w tych małych uciążliwościach, próbuję. Po pierwsze, trzeba zapomnieć o tych większych. Po drugie, znaleźć dobrą stronę medalu. Gdy dziś udaje mi się zawalczyć z sortowaniem prania, co kosztuje mnie godzinę, jaką miało zająć tłumaczenie artykułu, i pierwsza pralka zaczyna prać, okazuje się, że został odkręcony filtr. Dołem więc wylało się wszystko, co wlało się górą.

 I wtedy lecę:

To dobrze, bo będę mieć umytą podłogę w łazience i całym przedpokoju.
To dobrze, bo przy okazji mam gratis dodatkowe mycie brodzących w potopie nóg, co wyrywa z niewyspania lepiej niż kawa.
To dobrze, bo jeśli znowu zalaliśmy mieszkanie sąsiadki z dołu, będzie można się szkolić z trudnej sztuki prowadzenia trudnych rozmów oraz błogosławienia tych, którzy nas prześladują.

I podejrzewam, że szczęście, to jest ten moment, kiedy wewnętrzny dialog leci w tym rytmie.
Czego sobie i Czytelnikom życzę,

Małgosia R.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz